71,5m wieża przy ul. Cieszyńskiej w Białymstoku odsłoniła się (31 lipca) i lśni nowością świeżutkich kolorów. „Przechodziła” odnawianie powłok zabezpieczających i oznaczających.
Na początku tegorocznych wakacji charakterystyczny obiekt w centrum miasta zyskał zieloną „pelerynkę”. Trudno było tego nie zauważyć, szczególnie komuś, kto wypatruje ciekawych tematów inżynierskich, czyli mi (uśmiech). Co pod tą siatką się dzieje? Jeśli ktoś z Was też się zastanawiał, śpieszę z odpowiedzią.
Jak i zapewne część z nas letni urlop przeznacza na remonty, tak i właściciel obiektu – firma Emitel – „remontuje” wieżę. A dokładnie, było to oczyszczenie i ponowne pomalowanie konstrukcji. Z tym, że są to, dużo trudniejsze niż domowy remont, prace inżyniersko-alpinistyczne.
Wieża jest jednym z obiektów firmy Emitel. Służy – oczywiście – do zwieszenia radiowo-telewizyjnych anten nadawczych i anten sieci komórkowej. Jest obiektem rezerwowym dla emisji radiowych nadawanych z Radiowo-Telewizyjnego Centrum Nadawczego w Krynicach. Dlaczego przechodzi bieżącą konserwację antykorozyjną?
– Tego typu obiekty podlegają wymaganiom Rozporządzenia ministra infrastruktury z 12 stycznia 2021 r. w sprawie przeszkód lotniczych, powierzchni ograniczających przeszkody oraz urządzeń o charakterze niebezpiecznym (Dz.U. 2021 poz. 264) – wyjaśnia Marek Rygorowicz, starszy kierownik projektu inwestycyjnego firmy Emitel.
Dodajmy, że rozporządzenie reguluje zasady postępowania z przeszkodami lotniczymi w polskim prawie lotniczym. Określa m.in. sposób wyznaczania powierzchni ograniczających przeszkody, sposób, zasady zgłaszania i ewidencjonowania przeszkód oraz – interesujące nas w tym artykule – rodzaje oznakowania przeszkód lotniczych.
– Dlatego też wieża ma być w określony sposób pomalowana, a konieczność tej inwestycji wynika z przeglądu okresowego, który to wykazał – uzupełnia Marek Rygorowicz.

Plac budowy” został udostępniony wykonawcy 27 czerwca. Trzyosobowa ekipa miała do oczyszczenia i pomalowania (farbą podkładową i nawierzchniową) 815 mkw. Wydawałoby się niewiele, ale pamiętajmy, że to powierzchnia składająca się z grubych, jak i wielu drobnych, konstrukcji oraz wielu anten i ich okablowania, które utrudniają malowanie.
Aby mieć orientację na czym pracujemy, zacznę od krótkiej charakterystyki obiektu. Wieża została wybudowana w 1974 r. jako kratowa konstrukcja stalowa. Trzon wieży stanowi kratownica przestrzenna o przekroju poprzecznym w formie kwadratu. Konstrukcja trzonu składa się z siedmiu segmentów montażowych o zróżnicowanych wysokościach: segment s1 – 12 m, s2 – 6 m i segmenty s3-s7 – po 8 m. W 2005 r. dokonano nadbudowy wieży o 12,5 m, przez co zwiększono jej wysokość do 71,5 m. Krawężniki pierwszych czterech segmentów są zbieżne ku górze, a powyżej wzajemnie równoległe. W poziomie posadowienia szerokość boku ma długość 9,5 m, natomiast na poziomie szczytu wynosi już tylko 3,20 m. Elementy pierwotnej konstrukcji wykonane są z profili stalowych. Nadbudowę stanowi zaś stalowa konstrukcja kratowa o przekroju kwadratowym i szerokości boku 0,65 m wykonana z kątowników. Połączenia segmentów oraz okratowania są spawane. Wieża posadowiona jest na czterech fundamentach. Połączenie konstrukcji wykonano przy wykorzystaniu sworzni stalowych o średnicy 55 mm. Zabezpieczenie antykorozyjne stanowi powłoka malarska będąca jednocześnie dziennym oznakowaniem przeszkodowym zgodnie z wymaganiami prawnymi.
I już zjawiamy się u stóp wieży, która z tej perspektywy wydaje się dużo niższa niż w rzeczywistości. Na miejscu: Tomasz Praszczak, Bartosz Przypis i Jakub Garbiec ze specjalistycznej firmy Agencja Raki z Lublina, która zajmuje się prowadzeniem prac na wysokościach.
– Żeby wykonywać prace na wysokości trzeba przejść odpowiednie badania lekarskie i ukończyć kursy alpinistyczne, żeby umieć posługiwać się sprzętem. Trzeba umieć wiązać liny, to najważniejsza rzecz – zaczyna pan Tomek. – Natomiast tematu przygotowania i malowania konstrukcji, czyli części bardziej inżynierskiej uczymy się na bieżąco. Umiemy pracować na wysokości, a zlecenia są różne. Na bazie wielu lat doświadczeń staliśmy się specjalistami w wielu dziedzinach. Tu, na przykład, można myśleć: konstrukcja metalowa zardzewiała, to trzeba wyczyścić ją papierem ściernym czy szlifierką. Nic takiego. Używamy metody hydrościernej, używaliśmy bardzo mocnej (550 bar) myjki wysokociśnieniowej. Jeżeli ona czegoś nie usunie, to zostaje po nas tylko piaskowanie. Malowanie robimy dwuetapowo, najpierw jest podkład nakładany natryskowo agregatem malarskim albo ręcznie w przypadku drobnych konstrukcji, a później tak samo farby nawierzchniowe.
Warto wspomnieć, że przed rozpoczęciem prac tydzień trwały przygotowania.
– Farba z takiej wysokości potrafi polecieć naprawdę daleko – mówi z humorem Tomasz Praszczak. – Osiatkowanie stanowiło bardzo skomplikowaną część zadania. Zużyliśmy 56 rolek siatek budowlanych do rusztowań o wymiarach 20×3 m. Część dało się łączyć na ziemi, ale dużo połączeń musieliśmy wykonywać na wysokości.
– Najtrudniejsze było malowanie góry – mówi Bartosz Przypis. – Tam siatki dotykają konstrukcji. Jest ciasno i niewygodnie. Wierzchołek był wyzwaniem, przypomnę: bok 65 cm. Malowałem go od wewnątrz, ledwo się mieszcząc. Wpasowywałem się po przekątnej, a musiałem zmieścić jeszcze pojemnik z farbą.
Za to zaletą takich warunków pracy są widoki, im wyżej – tym ładniej.
– Pracuję w tej firmie prawie 20 lat – uzupełnia pan Tomasz. – Z takim doświadczeniem nie ma dla mnie znaczenia, czy wchodzę na wysokość 20 m, czy mam wieżę 70 m, czy 200-metrowy komin. Lęk wysokości dla nas nie istnieje. Najmniejsza przyjemność to wchodzenie po drabinkach, bo jest męczące. Natomiast wiszenie na linie, czy zjazd na dół to już przyjemność.
– W ogóle praca sprawia nam przyjemność – uzupełnia pan Bartosz. – Tym bardziej, że robimy ogrom różnych ciekawych rzeczy, czasami bardzo skomplikowanych. Ostatnio wieszaliśmy obrazy na ścianie, przecieraliśmy kamerę na basenie, wymienialiśmy żarówkę na szczycie wieży.
– Bujanie w przestrzeni daje wolność, nie ma tam nikogo oprócz nas. Kierownik budowy nie stoi nad głową. Życie na ziemi jest daleko i – dosłownie – można poczuć oderwanie od świata na dole.
Ufff… Schodzimy z obłoków na ziemię. Malowanie zakończyło się z końcem lipca, w piątek 31 lipca wieża zdjęła „pelerynkę” i pokazała się w całej okazałości. Teraz jeszcze trwa formalny odbiór prac. A ja zapraszam do pooglądania zdjęć z tej inwestycji i miasta widzianego z wysokości.
Tekst: Barbara Klem
Zdjęcia: Agencja Raki Lublin

















