Prof. dr hab. inż. Czesław Miedziałowski, przewodniczący Rady Podlaskiej OIIB w latach 2010-2014 obchodzi w tym roku jubileusz półwiecza pracy naukowo-dydaktycznej. Gratulacje!
Szczegóły wydarzenia, które odbyło się wczoraj (27 czerwca) na Politechnice Białostockiej i krótki życiorys zawodowy Czesława Miedziałowskiego relacjonuje na swojej stronie uczelnia, której profesor jest wieloletnim pracownikiem. Zachęcam do lektury.
My natomiast z tej okazji, cytujemy wypowiedź Czesława Miedziałowskiego, jaką przygotowaliśmy półtora roku temu z okazji 20-lecia istnienia POIIB:
Mogę powiedzieć, że dostałem Izbę gotową organizacyjnie i w pełni przygotowaną merytorycznie do pracy. Sprawy formalne zostały uporządkowane przez mojego poprzednika, Ryszarda Dobrowolskiego. Należało, oczywiście, dalej realizować zadania statutowe. Natomiast to, na co ja zwróciłem uwagę zaczynając prowadzenie samorządu, to sytuacja ludzi młodych w budownictwie. Ponieważ pracowałem i nadal pracuję na uczelni, mam do czynienia ze studentami. Zainteresował mnie los absolwentów Politechniki Białostockiej i absolwentów innych uczelni, głównie z kierunku budownictwo, którzy w dużej części trafiają na budowy. Tam pracy jest bardzo dużo, pracuje się bardzo długo i oni nie mają czasu ani na działalność w Izbie, ani na własne doskonalenie zawodowe. Są przeciążeni obowiązkami. Słyszałem powiedzenia: „że albo rodzina, albo budowa” co jest bardzo niekorzystne. Opracowuje się kodeksy etyki pracy inżyniera, w których wytycza się nam, jak mamy dbać o inwestora, natomiast nie zwraca się uwagi na dbanie o nas samych. Tego nie ma w tych kodeksach i nie jest to właściwe. Dziś dostrzegają to i inni, m.in. władze Polskiej Izby. Wraz z tym „zagonieniem” spada ranga zawodu inżyniera i spada innowacyjność w budownictwie. Dostrzegają to już nawet politycy. Budownictwo nie jest traktowane jako przemysł lecz często jako działalność chałupnicza, gdzie pracuje się od szóstej do szóstej. Powinien to być w końcu przemysł i takie same, jak w przemyśle, warunki pracy, wtedy z jakością i bezpieczeństwem na budowach też byłoby lepiej. Tym wtedy nie zająłem się tak dogłębnie. Natomiast młodych dostrzegłem i tego typu działalność kontynuuję do tej pory, już nie w ramach Izby, ale na innych polach m.in. przez współpracę z Sektorową Radą ds. Kompetencji w Budownictwie.
W Podlaskiej Okręgowej Izbie Inżynierów Budownictwa zainicjowałem spotkania integracyjne, żeby jednoczyć szczególnie tereny poza Białymstokiem. Zapoczątkowałem okazjonalne i cykliczne spotkania szkoleniowo-integracyjne w regionie łomżyńskim i na Suwalszczyźnie. Przy tej okazji omawiane były bieżące sprawy Izby oraz wprowadzane zmiany w przepisach. Były ogniska lub grill i inne atrakcje jak np. rejs największym statkiem Żeglugi Mazurskiej. Na uczelni mam do czynienia z nowościami technicznymi, więc zawsze miałem na uwadze wdrażanie nowości i postępu naukowo-technicznego w budownictwie. Do współpracy z Izbą starałem się wciągnąć pracowników Politechniki, którzy mają uprawnienia budowlane i działają w zakresie projektowania oraz rzeczoznawstwa, a jednocześnie prowadzą działalność badawczą i innowacyjną.
Dbałem, aby członkom Izby organizować regularne szkolenia i, aby nowości techniczne były obecne w nowych publikacjach, w tym w biuletynie izbowym. Wieloletnia praca w Radzie Izby, w tym w roli przewodniczącego, była ważnym rozdziałem w mojej działalności zawodowej, oprócz pracy naukowej i działalności praktycznej w budownictwie.
Barbara Klem
Zdjęcie: Politechnika Białostocka