To pierwsze tego typu prace inżynierskie w naszym regionie. Sześć modułów, w nocy z piątku na sobotę (27-28 września) stanęło na dachu.
Mowa o nadbudowie Uniwersyteckiego Dziecięcego Szpitala Klinicznego w Białymstoku, której szczegóły opisywaliśmy wcześniej na naszym portalu. Dla przypomnienia:
Przebieg nocnych prac montażowych streszcza Kamil Lipiszko, kierownik projektu:
– Pierwszy moduł dotarł do Białegostoku z fabryki w Ostrowcu Świętokrzyskiem bez problemów. Jak to mówimy u nas potocznie – zrobił całą podróż do przodu. Stanął na ul. Waszyngtona i tu zaczęła się pierwsza trudność. Kierowca miał spore wyzwanie, bo moduł musiał być podstawiony na plac tyłem. Na całym parkingu, od bramy wjazdowej kierowca miał do „wywinięcia” dwa ciasne 90-stopniowe zakręty, kolizje ze znakami, które musieliśmy demontować. Dodam, że tak duży gabarytowo transport prowadzony jest przez pilotów, czyli kierowca nie widzi gdzie jedzie, prowadzi pojazd według wskazówek słownych. Kiedy już moduł stanął pod dźwigiem, rozbrajamy go z zabezpieczeń transportowych: ze ścianek, które są na modułach, żeby podczas podróży transportu moduły nie uległy degradacji, nie zamokły, aby wiatr ich nie pouszkadzał. Zdejmujemy to tymczasowe zabezpieczenie i folie, montujemy zawiesia od dźwigu i podnosimy. Ustawiamy na już wyznaczone przez geodetę miejsca osi marek na dachu. Cała operacja z jednym modułem planowana jest na, plus minus, godzinę. Właściwy montaż, samo podnoszenie, rusza około dwudziestej czwartej. Na tę pierwszą noc zaplanowaliśmy montaż pierwszych sześciu modułów, na jutro ośmiu.
Było widowiskowo. Podziwiajcie.
Są ostatnie godziny ostatniego piątku września, parkujemy przed szpitalem. Nic jakby specjalnie nie zdradza, że za chwilę będzie się tu działo coś wyjątkowego. Szpital zdaje się przygotowywać do ciszy nocnej…
Gdyby nie… zajętość ulicy…
Od południowej strony, gdzie są wejścia do szpitalnych przychodni, jednak coś się dzieje.
Pierwszy moduł już się „rozpakowuje”.
Razem z kadrą inżynierów jestem zaproszona na dach – fundament pod modułową nadbudowę.
I… jest! Pierwszy moduł, leciutko jak klocek „leci” na swoje miejsce
Pierwszy moduł jest na miejscu, teraz trwa walka o milimetry dokładności.
Już możemy przejść się po nowych wnętrzach.
Na „ziemi” kilka widoczków zachwytu nad żurawiem. Jest bardzo ciasno, nie mam możliwości wykonania dobrego ujęcia. Podziwiajmy maszynę po kawałku.
W sobotę (28 września) już w dzień, żuraw sfotografował dla Państwa Janusz Krentowski. Teraz można się lepiej przypatrzeć tej maszynie. Żuraw był już przestawiony na drugie stanowisko od frontu szpitala. Przypomnijmy: udźwig półtora tysiąca ton, specjalnie doczepione 14-metrowe ramię.
Montaż drugiego modułu obserwowaliśmy z dołu.
Aleksander Panek, prezes firmy Climatic – generalnego wykonawcy prac przyjechał specjalnie, aby uczestniczyć w montażu. Ujęcie „złapane” poza placem budowy, więc bez kasku.
No i koniec. Jest godz. 4:39. Deszcz sprawił, że z kolejnymi modułami było trudniej. Żeby przyśpieszyć montaż podkonstrukcje ochronne z modułów były zdejmowane dopiero na górze i ściągane na dół. Puste auta odjeżdżają z placu przed szpitalem. Dobranoc (uśmiech)
Tekst i zdjęcia: Barbara Klem