Ponad 7 tys. mkw. powierzchni ma płyta fundamentowa. Stanie na niej 11-piętrowy budynek mieszkalno-usługowy. Tak gigantyczny plac budowy mamy w centrum Białegostoku.
Mowa o pierwszym, obecnie realizowanym budynku. Na działce, docelowo, staną dwa budynki mieszkalno-usługowe o dwóch kondygnacjach podziemnych i maksymalnej liczbie jedenastu kondygnacji nadziemnych. Zapraszam na plac budowy zlokalizowany przy ul. Kaczorowskiego, powstają tu Apartamenty Kaczorowskiego. Trwa pierwszy etap budowy. Pozwolenie na budowę wydane jest na oba, ale na razie realizowany jest tylko pierwszy, budynek w kształcie litery C, otwarty w stronę osiedla Piaski. Będzie miał na pierwszej kondygnacji – parterze – lokale usługowe oraz dwa garaże zamknięte, na kondygnacjach od drugiej do jedenastej – 422 mieszkania. Maksymalna wysokość budynku to 38 m nad poziomem terenu. Na kondygnacjach podziemnych -1 i -2 zaprojektowano garaże wolnostanowiskowe z miejscami postojowymi dla samochodów osobowych, pomieszczenia techniczne, komórki lokatorskie oraz pomieszczenia na rowery. Wewnętrzny teren zielony zamknie drugi etap budowy, budynek w kształcie prostopadłościanu.
Całość inwestycji płynnie wpisuje się w istniejącą przestrzeń. Forma budynków została podyktowana warunkami, jakie wynikają z lokalizacji inwestycji oraz z decyzji o warunkach zabudowy. Postarano się o współczesny wyraz budynku i zadbano o jego wykończenie wysokiej klasy materiałami.
Szerzej o inwestycji od strony projektowej można przeczytać na stronie Podlaskiej Okręgowej Izby Architektów – Rezydencja Kaczorowskiego – projekt na miarę centrum
Budynek ma układ tradycyjnego „klatkowca”. Opiera się na węzłach komunikacji pionowej – pięciu klatkach schodowych wspartych dźwigami osobowymi (po dwa dźwigi na jednej klatce), gabarytami dostosowanymi do przewozu osób niepełnosprawnych. I jeszcze kilka liczba dla zobrazowania wielkości: kubatura – 187.175,96 msześ., powierzchnia zabudowy – 5.941,54 mkw i powierzchnia całkowita – 54.877,88 mkw.
Teraz już kaski na głowy i idziemy oglądać gigantyczny plac budowy. Na początku września, po siedmiu miesiącach budowy, zastajemy gotowy wykop o głębokości ok. 9 m (z przegłębieniami pod klatkami schodowymi i słupami) i powierzchni ponad 7 tys. mkw. W nim gotowa częściowo płyta fundamentowa i stawiane pierwsze piony komunikacyjne. Oprowadza Emil Kacynel, kierownik budowy:
– Wykop realizowaliśmy w dość dużej, jak na centrum miasta, odległości od granic działki, po ponad 5 m, jedną ścianę planowaliśmy bardziej ze względu na wody gruntowe niż stateczność ścian – mówi. – Aby odciąć się od ich napływu zastosowaliśmy ściany szczelne typu Larsen o długości od 8 do 12,5 m, co pozwoliło nam dobić je aż do warstwy nieprzepuszczalnej. Obawialiśmy się wód gruntowych, ale na szczęście nie były straszne. Łączna linia zabezpieczenia wykopu to ponad 350 mb.
Po zabiciu ścianek szczelnych zaczęło się wywożenie gruntu. Było to nie lada przedsięwzięcie, bo szybko licząc wykop trochę większy niż te 7 tys mkw. płyty, średnio ok. 9 m głębokości, co daje 60 tys. msześć. urobku! Podzielić na 14 msześc., które zabiera na raz przeciętny czteroosiowy samochód samowyładowczy, to ponad 4 tys. wywrotek, czyli 4 tys. kursów na ruchliwej w centrum miasta ulicy. Prace te trwały ponad cztery miesiące.
– Płyta fundamentowa ma zmienną grubość od 60 cm do 1,4 m – wyjaśnia Wojciech Szczepkowski, inspektor nadzoru.- Na jej wykonanie zostanie zużytych 5 tys. msześc. betonu. Zabezpieczenia ścian fundamentowych wykonujemy w technologii białej wanny.
– Utrudnieniem prac jest skala inwestycji – uzupełnia inspektor. – Pierwszy raz robimy płyty zacierane ze spadkami, nie wylewamy posadzek. Płyta fundamentowa jest jednocześnie posadzką w garażu, nie ma dodatkowych warstw. Jest to rozwiązanie od kilku lat stosowane, a jego wodoszczelność wymusza dzielenie płyty na fragmenty. Betonujemy ją „w szachownicę”. Podzielona jest na 16 części. Więc… zaczynamy od trzymania kciuków, aby nam deszcz nie wypadł (uśmiech). Musimy zgrać wszystkie ekipy – to takie logistyczne wyzwanie. Ilościowo nie jest to wyzwanie, bo jeden fragment to jest jakieś 600 msześc. do zalania i zatarcia. Betonowaliśmy naraz dużo większe „kawałki”, ale to konstruktor – Konrad Szlegier, tak wymyślił ze względu na skurcz betonu i wodoszczelność płyty, żeby naprężenia na płytach były jak najmniejsze. Na cały całej płycie nie ma żadnej dylatacji, są tylko przerwy robocze.
Po zakończeniu robót stanu zerowego, które planowane jest na marzec 2025 r. budowa „pobiegnie” w górę już prościej. Ściany piwnic zaprojektowane są jako żelbetowe monolityczne, wykonywane na budowie. Konstrukcja budynku jest mieszana: żelbet, ściany murowane, a klatki schodowe i szyby windowe są prefabrykowane. I tu właśnie stop na chwilę, bo to ciekawostka.
– Prefabrykowane piony komunikacyjne, to coś, a co zaczęliśmy pierwsi wchodzić – mówi Emil Kacynel. – Wprawdzie prefabrykacja to nic nowego, ale my – jako doświadczony wykonawca – uczestniczyliśmy w zaprojektowaniu tych prefabrykatów. Są więc one zgodne z naszymi potrzebami, albo warunkami na budowie. Na szyb windowy na jedną kondygnację zużywane są dwa elementy, każdy waży ok. 4,5 t. Są zmontowane w przeciągu pół godziny. Wykorzystując metodę tradycyjną, od rana zaczynałoby się zbrojenie, o dziesiątej szalowanie, po czternastej betonowanie, a następnego dnia trzeba byłoby to rozszalować. A więc cykl wykonania samego szybu trwałby ponad jeden dzień roboczy. Wykonanie całej klatki jest bardziej pracochłonne, szczególnie ze względu na schody. Jest to bardzo czasochłonne, ale czasochłonność to jedno, a jakość wykonania – drugie. Z prefabrykatów mamy stopnie i belki, na których się opierają – schody idealne. Ma to wpływ na cenę i jakość wykończenia. Cały pion klatki schodowej jesteśmy w stanie zmontować w ten sposób cztery razy szybciej.
– Zaczęliśmy od budowy klatek schodowych ze względu na bezpieczeństwo – uzupełnia Wojciech Szczepkowski. – Ważne jest, żeby jak najszybciej można było poruszać się klatką, a nie po rusztowaniach.
– Przystępując do prowadzenia tej budowy wzorowałem się trochę na bardzo starym artykule z „Biuletynu Informacyjnego”, który był tak ciekawy, że utkwił mi w pamięci – mówi Emil Kacynel. – Naszą ścianką szczelną trzeba było dobić się do warstw nieprzepuszczalnych, żeby woda nam nie infiltrowała od spodu do wykopu. I to właśnie wyczytałem z artykułu na temat budowy tzw. „maczugi” – budynku, który teraz mamy po sąsiedzku. Kiedyś przeczytałem, zapamiętałem i jak firma kupiła tę działkę, to pomyślałem, że są podobne warunki gruntowe i powinniśmy zrobić tak samo.
Niestety, tego artykułu nie mamy zarchiwizowanego na stronach POIIB, więc zachęcam jedynie do sięgnięcia po wersję papierową wrześniowego wydania dodatku do BI „Aktualności budowlane” z 2018 r. Ale cieszę się, że moje artykuły Państwu się przydają (uśmiech).
Budynek ma być gotowy w połowie 2027 r. i wtedy powinien rozpocząć się kolejny etap prac. Ten będzie trudniejszy logistycznie. Blok będzie usytuowany niemal po granicy z garażem, będzie już zabudowana cała działka, nie będzie miejsca na zaplecze magazynowe ani socjalne.
Barbara Klem, zdjęcia: Jaz-Bud Białystok, wizualizacja: Archi+ Białystok
Kierownik budowy: Emil Kacynel Zastępca kierownika budowy: Igor Malesza Inspektorzy nadzoru: Wojciech Szczepkowski (bud.) i Jacek Makaruk (sanit.) Projekt: Archi+ Białystok, arch. Daniel Bielski i zespół: Natalia Pietrusewicz, Katarzyna Madejska (kierownik projektu), Magdalena Zimińska i Karol Ziembicki Inwestor i wykonawca: Jaz-Bud Białystok |